
W tym roku szkoły podlegające miastu mają jednego ubezpieczyciela. To nowość. Nie wszystkim placówkom i rodzicom spodobała się ta – ogłoszona jako korzystniejsza – ujednolicona oferta grupowego ubezpieczenia uczniów.
Ubezpieczenie od następstw nieszczęśliwych wypadków nie są obowiązkowe, co ogłasza na swojej stronie Ministerstwo Edukacji Narodowej. Oznacza to, że nikt nie ma prawa zmuszać rodziców do ubezpieczania dzieci w szkołach, także w czasie wycieczki i imprezy szkolnej organizowanych w kraju. Co więcej, dyrektor nie może żądać od rodziców jakichkolwiek oświadczeń, jeśli rodzic z ubezpieczenia w szkole rezygnuje.
Praktyka jest inna. Nacisków na zawarcie polisy nie da się uniknąć, bo każdy dyrektor wie, że od liczby dzieci zależą warunki ubezpieczenia. Im więcej osób, tym korzystniejsze są stawki. A przy okazji szkoły za wybór konkretnego towarzystwa liczyły na „nagrodę” w postaci materialnego wsparcia. To zawsze były więc transakcje wiązane.
W Tarnobrzegu, w tym roku dyrektorzy placówek nie mają wpływu na wybór ubezpieczyciela i nie negocjują z nimi warunków. Wyręczyło ich miasto. Kompleksowo, obejmując przetargiem wszystkie placówki oświatowe. Ubezpieczy je Ergo Hestia. Rodzicom proponuje się trzy warianty składki: 25, 35 albo 50 złotych.
Jak dowiedzieliśmy się, na wywiadówkach, podczas których rodzice deklarują składki dochodzi do kłótni. W Szkole Podstawowej nr 10 rodzice się wyłamali, twierdząc, że poprzedni ubezpieczyciel oferował szkole o wiele lepsze warunki w najniższym wariancie. Rada rodziców podpisała nawet uchwałę o wyborze „starej” firmy ubezpieczeniowej. Nie jest ona wiążąca dla dyrekcji, a rodzice na jej poparcie liczyć nie mogą. Przecież dyrektorzy nie będą się sprzeciwiać swojemu pracodawcy…
Wioletta Wojtkowiak
Zdjęcia Bogdan Myśliwiec
Facebook
RSS