
Stan jodły kaukaskiej na placu Bartosza Głowackiego niepokoi mieszkańców. Drzewo podsycha. Czy to oznacza, że ma za mało wody, nie przyjęło się, a może, jak sugerują specjaliści, to przejściowe kłopoty?
Licząca ponad 30 lat i mierząca 7,5 metra sadzonka jody kaukaskiej przyjechała do Tarnobrzega ze Szczecina w listopadzie ubiegłego roku. Zimą pełniła rolę świątecznej choinki. Jej koszt wraz z transportem i nasadzeniem wyniósł 22 tysiące zł. Do magistratu od jakiegoś czasu docierają zgłoszenia, że drzewo źle znosi aklimatyzację. Dowodem są podsychające gałęzie.
Na ratunek jodle ruszyli już urzędnicy Wydziału Środowiska i Rolnictwa Urzędu Miasta. Na ich prośbę przedstawiciele szczecińskiej firmy zbadali drzewo. Zrobili wykop, żeby odsłonić jego korzenie.
– Specjaliści twierdzą, że jest nadzieja, bo pojawiły się odrosty korzeniowe. Wygląda na to, że całą energię drzewo zużywa na to, żeby silniej się ukorzenić. Mamy dać jodle czas, poczekać, aż korzenie odbiją. Na pewno problemem nie jest sucha ziemia. Przy zasadzaniu został zamontowany system napowietrzania i nawadniania, teraz zasilamy drzewo odżywkami – wyjaśnia naczelnik wydziału Paulina Długoń.
Jeśli to nie pomoże jodła zostanie wymieniona na nową w ramach gwarancji, jaka obowiązuje przez 12 miesięcy od posadzenia drzewa.
Wioletta Wojtkowiak
Facebook
RSS