
Poszukiwany dziś przez służby ratunkowe na Jeziorze Tarnobrzeskim mężczyzna przeżył. Wypadł z pontonu. Odnaleźli go trzej kajakarze, którzy postanowili pomóc w poszukiwaniach. Tymi bohaterami są chłopcy z Żyrakowa koło Dębicy.
Akcja ratunkowa zaczęła się po godzinie 14.13, gdy służby ratownicze zostały powiadomione o tym, że przy przystani kajakarskiej pływa pusty ponton. Rozpoznała go żona 48-letniego mieszkańca Rzeszowa. Rozpaczała, że jej mąż, wyprawił się pontonem w kierunku drugiego brzegu jeziora, ale sam nie umie pływać. Strażacy, policjanci i ratownicy WOPR ruszyli na jezioro, ale poszukiwania nie przynosiły efektu.
W tym czasie Karol Kosiński, Mateusz Wadas i Bartłomiej Skowron pływali po jeziorze kajakami. Przyjechali tu Żyrakowa, wypoczywali ze znajomymi. – Mieliśmy za cel dopłynąć do łódki. Tam spotkaliśmy policjantów, którzy pytali, czy coś widzieliśmy. Postanowiliśmy pomóc, no i w pewnym momencie zauważyliśmy, że człowiek dryfuje – opowiada Karol Kosiński. – Trzymał wiosło, ale głowę miał odchyloną do tyłu, zanurzoną w wodzie. Nie wiem, co byłoby chwilę później, gdybyśmy go nie zauważyli…
Młodzi podtrzymywali wyczerpanego i wychłodzonego mężczyznę i dawali znaki ratownikom. – Ten pan nie był już świadomy tego, co się dzieje. My też nie pamiętamy, co się działo na wodzie. Straszne nerwy, adrenalina. Nie było lekko. Dopiero teraz dochodzimy do siebie, jeszcze nigdy nie byliśmy w takiej sytuacji – mówi Mateusz Wadas. – Najważniejsze, że człowiek żyje…
Ale tak naprawdę nikt nie spodziewał się szczęśliwego finału. Według służb, w miejscu, gdzie znaleziono mężczyznę jest piętnaście metrów głębokości. – Miał niesamowite szczęście, dostał drugie życie – wzruszali się ratownicy. Kiedy karetka z ocalonym odjeżdżała na sygnale do szpitala do przystani żeglarskiej dopiero dopływali młodzi bohaterowie, z którymi rozmawiałam. Pierwsi pospieszyli do nich policjanci, by uścisnąć im dłonie: – Gratulacje, uratowaliście mu życie.
Facebook
RSS