
Wczoraj odbył się pogrzeb 95-letniego porucznika Mieczysława Szewca. Mieszkaniec Tarnobrzega, który przeszedł piekło czterech niemieckich obozów koncentracyjnych zmarł 11 listopada. Został pochowany na cmentarzu parafialnym.
Mieczysław Szewc nigdy nie uciekał od koszmarnych wspomnień. Przez całe życie dzielił się tym, czego doświadczył podczas prawie pięcioletniego pobytu w obozach. Najpierw w KL Auchwitz-Birkenau, gdzie trafił w 1942 roku wprost z więzienia w Rzeszowie za działalność konspiracyjną na terenie rodzinnego Zapolednika i gminy Grębów. Potem kolejno w Buchenwaldzie, Dorze i Ravensbrück.
Na spotkania z młodzieżą zabierał drewniane trepy i najcenniejszą pamiątkę – skrzyneczkę z brzytwą i pędzlem do golenia. Przed Auschwitz nie był fryzjerem, ale zgłaszając się do strzyżenia więźniów był użyteczny a to dało mu szansę. Nabyty za kolczastymi drutami fach pozwolił mu uratować życie swoje i brata Jana. Obaj przeżyli obozową gehennę.
Od 1947 roku Mieczysław Szewc należał do Związku Więźniów Politycznych z siedzibą w Sandomierzu. Działał w kole nr 13 Związku Żołnierzy Wojska Polskiego.
Zapis wspomnień porucznika znalazł się m.in. w 30 numerze Tarnobrzeskich Zeszytów Historycznych. O przeżyciach Mieczysław Szewc opowiada także historykowi Piotrowi Dumie w filmie Wojenne losy.
Wioletta Wojtkowiak
Zdjęcia B. Myśliwiec
Facebook
RSS