
Był wielki huk i oślepiający błysk. Olbrzymia siła zniszczyła urządzenia. Zszokowani ludzie, którzy w życiu czegoś takiego nie widzieli wybiegli z budynków.
Niezwykłe zjawisko napędziło strachu podczas piątkowej ulewy, gdy nad kompleksem budynków przy ulicy Bolesława Śmiałego w Tarnobrzegu szalały błyskawice. Znajduje się się tu piekarnia, myjnia i warsztat samochodowy. – Nie pomogły nam piorunochrony, chociaż nasze budynki są nimi naszpikowane. To zdarza się już drugi raz w przeciągu kilku lat – twierdzi właściciel jednej z firm Maciej Adamowicz.
Najpierw ogłuszający grzmot i do warsztatu wpadło „coś” za czym szła linia ognia. Mechanik widział, jak leżące na stole klucze do śrub wyskoczyły do góry, piorun odbił się od sufitu i przeleciał przez otwarte drzwi do piekarni. Jej właściciel miał szczęście.
– Mój teść nieświadomy, co leci za nim akurat zszedł z linii. Piorun wleciał do piwnicy, rozładował się na ścianie. Akurat siedziałem na dole przed telewizorem. Wybuchł na moich oczach, z dekodera odpadł panel – relacjonuje Adamowicz.
W jednej chwili padły trzy kamery monitoringu,wyświetlacze czasu na myjnii, zasilacze, serwery, instalacje i kasa fiskalna w sklepie. Spaliło się wszystko, co było podłączone do prądu. – Ubezpieczyciel wyceni straty, ale one są większe niż wartość polisy. Pozostaje mi podwyższyć kwotę ubezpieczenia – mówi Maciej Adamowicz, który w sobotę ruszył na zakupy nowego sprzętu. Dodał, że wszyscy są wystraszeni, ale szczęśliwi, że ludziom nic się nie stało.
Wioletta Wojtkowiak
Na zdjęciu Maciej Adamowicz pokazuje, gdzie uderzyła kula ognia – fot. B. Myśliwiec
Facebook
RSS