
Po wyjaśnieniach, jakie złożył kierowca Polskiego Busa biorąc na siebie winę za spowodowanie wypadku w Nowej Dębie tarnobrzeska Prokuratura Okręgowa przyznaje, że przyczyny katastrofy są bezsporne.
Do wypadku autokaru relacji Warszawa-Rzeszów, którym podróżowało 83 pasażerów doszło 12 sierpnia na ulicy Bieszczadzkiej w Nowej Dębie. Rannych w nim zostało 38 osób; najpoważniejsze obrażenia odniosło siedem, w tym dziesięcioletnia dziewczynka.
Z relacji podejrzanego kierowcy, który złożył obszerne wyjaśnienia w prokuraturze wynika, że na chwilę przed wypadkiem chciał pomóc pasażerce w zajęciu miejsca obok siebie.
– Pasażerka chciała wysiąść wcześniej, podeszła do kierowcy i zapytała o taką możliwość. Chciała też usiąść obok. W przypływie chęci pomocy kierowca odwrócił głowę, żeby podnieść dźwignię rozkładającą sąsiedni fotel. Nie patrzył przez moment na tor jazdy, autokar znalazł się na prawym poboczu, uderzył w latarnię, zjechał do rowu i przewrócił się – informuje nas rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu Andrzej Dubiel.
Od dnia przesłuchania 59-letni Piotr Z., któremu zarzuca się nieumyślne spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym pozostaje pod dozorem policyjnym. Ma się stawiać na każde wezwanie organów ścigania.
– Kierowca wyraził wolę dobrowolnego poddania się karze uzgodnionej z prokuraturą – dodaje rzecznik. – Istnieją przesłanki do tego, by postępowanie zakończyło się w ten sposób, bowiem ustalenia co do przyczyny wypadku są bezsporne i nie budzą wątpliwości. Jednak, czy tak się stanie nie można jeszcze przesądzać.
Prokurator Dubiel wyjaśnia, że śledczy wciąż gromadzą materiał dowodowy, który pozwoli poznać rozmiar i skutki katastrofy. Kiedy poszkodowani zakończą leczenie, prokuratura będzie mieć dostęp do dokumentacji medycznej. Ocenią ją biegli, którzy wypowiedzą się o stanie zdrowia pasażerów.
Od tego ostatecznie będzie zależeć kwalifikacja prawna czynu, a więc to, czy kierowcy grozić będzie od 3 miesięcy do 5 lat czy może od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności. Odpowiedzialność karna podejrzanego będzie wyższa, jeśli okazałoby się, że następstwem wypadku będzie śmierć lub ciężki uszczerbek na zdrowiu wielu osób.
Wioletta Wojtkowiak
Facebook
RSS