
Ten pies okrutnie cierpiał. Miał sparaliżowane łapy. Rana na jego grzbiecie wyglądała, jak po uderzeniu ostrym narzędziem. Czy amstaffa znalezionego na torowisku pod Zabrniem ktoś skatował ?
Sprawę zgłoszą na policje wolontariusze tarnobrzeskich stowarzyszeń, którzy wczoraj próbowali pomóc zwierzęciu. W ich imieniu prosimy też o udostępnianie zdjęć.
– Miał przetrącony kręgosłup. Jak okrutnym trzeba być, żeby coś takiego zrobić psu. Mamy podejrzenia, że ktoś go wrzucił pod pociąg lub upozorował zadając wcześniej rany. Może ktoś rozpozna zwierzaka, może uda się ustalić, kto był jego właścicielem – apeluje Agnieszka Wilamowska z Tarnobrzeskiego Stowarzyszenia „Chrońmy Zwierzęta”.
We wtorek otrzymała alarmujący telefon z prośbą:-ratujcie. Wyczerpanego amstaffa na torowisku zauważył pracownik kolei, który przejeżdżał drezyną.
To było w lesie, bez dojazdu, z dala od domów. Charakterystyczna dla tego miejsca jest tabliczka z napisem 0,5 km do Zabrnia.
Agnieszka Wilamowska dotarła tam razem ze Stanisławem Bąkiem z tarnobrzeskiego stowarzyszenia Ogród świętego Franciszka.
– Pies leżał w nienaturalnej pozycji, jakby został tam rzucony. Nieśliśmy go przez pół kilometra na kocu, do drogi. Tylne łapy miał już bezwładne, sztywne. Widzieliśmy to ogromne cierpienie, czuliśmy wściekłość i bezsilność – mówi Wilamowska.
Psa nie udało się uratować. Lekarze weterynarii nie mogli zrobić nic więcej, jak ulżyć mu w cierpieniu.
Wioletta Wojtkowiak
Facebook
RSS