
Pielęgniarki i położne ze Szpitala Wojewódzkiego w Tarnobrzegu weszły w spór zbiorowy z dyrekcją. Chcą m.in. podwyżek płac. Jeśli strony nie dojdą do kompromisu w tym tygodniu, może dojść do strajku.
Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych w tarnobrzeskim szpitalu reprezentuje około 400 pracownic, które czują się oszukane i niedoceniane. Powód? Podwyżki, które dyrektor szpitala, realizując przyjętą w czerwcu 2017 roku ustawę o minimalnym wynagrodzeniu pracowników medycznych, przyznał innym grupom personelu m.in. salowym, znacząco odbiegają od kwot, na jakie mogą liczyć siostry i nie wynagradzają im w żaden sposób ich ciężkiej i odpowiedzialnej pracy.
Na dodatek podwyżki te pochodzą z puli, jak ją określają potocznie, pieniędzy „Zembalowych”, które pielęgniarki i położne wywalczyły podczas protestów w Warszawie. Wzrost ich pensji o 1600 złotych brutto (po 400 złotych przez 4 lata) zagwarantował rozporządzeniem w 2015 roku Marian Zembala, były minister zdrowia w rządzie PO-PSL. Pielęgniarki chciały, by podwyżki wliczono im do wynagrodzenia zasadniczego. W Tarnobrzegu nic z tego nie wyszło. Pieniądze są wypłacane jako dodatek do pensji.
– „Zembalowe” pieniądze są przekazywane przez NFZ na konto szpitala. W ubiegłym roku mój dodatek z tego tytułu wyniósł 34 złote, w tym roku mogę liczyć na ok. 60 złotych brutto. To nie jest w porządku, to nie jest godna pensja. Boli nas, że dla innych pracowników są pieniądze, a nam od zakładu pracy pan dyrektor nie chce dać nic więcej, tylko przekłada nasze pieniądze z jednej kieszeni do drugiej – mówi Stanisława Piekarczyk, wiceprzewodnicząca związku zawodowego w tarnobrzeskim szpitalu.
W postulatach związkowych pielęgniarki i położne domagają się wliczenia do podstawy podwyżki w wysokości nie mniejszej niż 1500 złotych brutto w zależności od stażu pracy oraz tego, że pieniądze na wzrost wynagrodzeń nie będą pochodziły z pieniędzy przekazywanych przez NFZ. Oczekują także przywrócenia niektórych świadczeń socjalnych i tego, że grafiki ich dyżurów będą rozliczane miesięcznie a nie kwartalnie.
Dyrektor lecznicy Wiktor Stasiak, który w poniedziałek otrzymał związkowe pismo, chce odnieść się do jego treści w czwartek. Na podjęcie z nimi rozmów przez dyrekcję pielęgniarki i położne oczekują do 29 czerwca.
Wioletta Wojtkowiak
Facebook
RSS