
Sytuacja w sferach rządzących w Tarnobrzegu robi się tragikomiczna. Prezydent Grzegorz Kiełb, chcący się wyemancypować spod politycznej kurateli PiS-u, zagrał ostro i naraził się na kontrę z PiS-u.
Sytuacja zaczyna przypominać mecz rugby z zapachami z magla i atmosferą sali sądowej w jednym. Obie strony sporu mocno zaparły się na swoich miejscach, chwyciły się za bary i prą na siebie z całych sił. Dla osłabienia morale przeciwnika padają zarzuty jakby baby w maglu obrabiały tyłek sąsiadkom, a dla przydania sobie groźnego wyglądu straszy się przeciwnika procesem sądowym. Jednych ta sytuacja bawi, innych smuci, ale generalnie nie jest to dobre dla Tarnobrzega. Polityka polityką i spory oraz konflikty są w nie naturalne, a nawet w pewnych sytuacjach potrzebne. Jednak Tarnobrzeg nie jest miastem, które może sobie pozwolić na długotrwały, wyniszczający konflikt na szczytach miejskiej władzy. Czy strony obecnego konfliktu będą potrafiły wznieść się ponad wzajemne niechęci i mimo wszystko pracować dla Tarnobrzega? Tego dzisiaj nie wiadomo. Natomiast wiadomo, że jeśli tego nie zrobią, to wyborcy im nie wybaczą.
Grzegorz Poniedzielski
Facebook
RSS