
Cztery gole, ale brak zwycięzcy i podział punktów. Niedzielne derby, w których Siarka Tarnobrzeg podejmowała na własnym stadionie Stal Stalową Wolę zakończyły się remisem 2:2. Wynik pozostawia wielki niedosyt, ale nie krzywdzi żadnej z drużyn. Trudne warunki nie ułatwiały piłkarzom zadania, ale walki na boisku nie brakowało.
Mecz świetnie rozpoczęli gospodarze, którzy już w dziewiątej minucie objęli prowadzenie po błędzie golkipera Stalówki. Piłkę do bramki nie za mocnym strzałem posłał kapitan Siarkowców Marcin Stefanik, a stojącemu między słupkami Konckiemu futbolówka przeszła pomiędzy rękami i wpadła do siatki. Kilka minut później świetną sytuację mieli za to goście ze Stalowej Woli, a o sporym szczęściu mogli mówić wówczas gospodarze. W pole karne wbiegł Kamil Bętkowski, który mocno uderzył, jednak wprost w bramkarza Siarki. W 22 minucie wynik meczu podwyższył Krzysztof Ropski, który wykorzystał znów fatalną interwencję bramkarza Stalówki. Najpierw zza pola karnego na bramkę uderzył Hubert Tomalski. Koncki zamiast pewnie złapać piłkę wypuścił ją, a jako pierwszy dobiegł do futbolówki Ropski i z bliska pokonał bramkarza Stali. Zaledwie dwie minuty później „dobić” Stalówkę mógł Daniel Koczon, który mocno uderzył zza pola karnego, jednak piłka trafiła „tylko” w słupek.
Prowadzenie 2:0 niestety uśpiło Siarkowców. Podopieczni trenera Włodzimierza Gąsiora „stanęli” i coraz rzadziej meldowali się pod polem karnym rywala. Niemoc gospodarzy wykorzystali przyjezdni, a pech za to przytrafił się Siarkowcom. W 36 minucie po dośrodkowaniu gości z rzutu rożnego, Bartosz Walencik wyskoczył do piłki i niefortunnie główką skierował ją do własnej bramki. Bramka kontaktowa uskrzydliła piłkarzy Stali. Przyjezdni idąc za ciosem, niespełna dziesięć minut później, doprowadzili już do remisu, strzelając najładniejszą bramkę spotkania. Stal kolejny raz wykorzystała stały fragment gry. Z ponad trzydziestu metrów, z rzutu wolnego, mocno i bardzo precyzyjnie uderzył Kamil Bętkowski i piłka zatrzepotała w siatce obok bezradnego Karola Dybowskiego.
W pierwszej połowie gospodarze mieli sporo stałych fragmentów gry, jednak żadnego nie potrafili w pełni wykorzystać, co za to świetnie uczynili to goście ze Stalowej Woli. Pomimo szybkiego prowadzenia 2:0, jeszcze przed przerwą tarnobrzeżanie dali sobie strzelić dwa gole.
Druga połowa to znów bardzo dobry początek podopiecznych trenera Gąsiora. Już w pierwszej minucie świetną okazję do podwyższenia wyniku miał Michał Żebrakowski, który dopiero wszedł na boisko, jednak piłka przeszła tuż obok słupka. Kilkanaście minut później znów gospodarze mieli dwie bardzo dobre okazje, ale znów żadnej nie wykorzystali. Najpierw przed szansą stanął Daniel Koczon, który wbiegł z piłką w pole karne i uderzył w krótki róg, a po chwili sytuacji sam na sam nie wykorzystał Żebrakowski, który znów uderzył obok słupka.
Pomimo trudnych warunków, grząskiego boiska, obie drużyny nie oszczędzały się. Chociaż to gospodarze uchodzili za faworyta tego spotkania, to ewidentnie widać było, że Stal nie przyjechała do Tarnobrzega tylko się bronić. Obie drużyny stwarzały sobie coraz to lepsze sytuacje, jednak żadnej nie udało się zmienić już wyniku. Wprawdzie obie drużyny strzeliły jeszcze po jednej bramce, ale w obydwu przypadkach arbiter odgwizdał spalonego.
– Bardzo dobre widowisko. Myślę, że kibiców, którzy przyszli w tę mroźną pogodę na stadion mecz rozgrzał. Spotkanie obfitowało w sytuacje podbramkowe. Chcę pogratulować chłopakom, że im się udało doścignąć bardzo dobrze zorganizowany zespół. Po błędach, straciliśmy bardzo łatwo te dwa gole, ale udało się nam te bramki odrobić. Szukaliśmy swoich szans w drugiej połowie – mówił na pomeczowej konferencji prasowej Rafał Wójcik, trener Stali.
– Był to na pewno bardzo emocjonujący, fajny mecz. Jestem jednak bardzo niezadowolony z jednej rzeczy, że prowadząc 2:0, źle taktycznie zagraliśmy drugą część pierwszej połowy. Za dużo fauli w środkowej strefie boiska na własnej połowie i rzuty rożne, które Stal wykorzystała. Bętkowski to dla mnie jeden z najlepiej wykonujących stałe fragmenty gry w naszej lidze. Stalowa mi zaimponowała bardzo dobrym przygotowaniem fizycznym, ponieważ grali w trudnych warunkach, jeszcze dwa mecze niedziela – środa i dziś byli świetnie przygotowani. To był jak dla mnie ich najlepszy rozegrany mecz. My zagraliśmy bardzo dobry początek. Szkoda sytuacji Koczona na 3:0, bo mogłoby być już po meczu. W drugiej połowie musieliśmy wyjść na dwóch napastników. Świetne okazje miał Żebrakowski, gdyby je wykorzystał, byłoby zwycięstwo. Uważam jednak, że remis nie krzywdzi nikogo. Stalowa to bardzo wymagający przeciwnik, a dodatkowo graliśmy w trudnych warunkach – komentował Włodzimierz Gąsior, trener Siarki.
W następnej kolejce, 18 listopada, tarnobrzeska Siarka wybiera się do Radomia na mecz z tamtejszym Radomiakiem. Będzie to już spotkanie rewanżowe. Początek meczu o godz. 18:00.
SIARKA TARNOBRZEG – STAL STALOWA WOLA 2:2 (2:2)
1:0 – Stefanik 9′
2:0 – Ropski 22′
2:1 – Walencik 36′ (s)
2:2 – Bętkowski 44′
Siarka: 1. Karol Dybowski – 13. Jan Grzesik, 4. Bartosz Waleńcik, 2. Radosław Sylwestrzak, 21. Michał Dawidowicz – 11. Daniel Koczon, 9. Marcin Stefanik, 8. Marcin Stromecki (56, 16. Mateusz Czyżycki), 20. Grzegorz Płatek (46, 44. Michał Żebrakowski), 17. Hubert Tomalski – 19. Krzysztof Ropski (85, 7. Patryk Szewc).
Stal: 12. Bartosz Koncki – 2. Michał Mistrzyk, 19. Szymon Jarosz, 4. Mateusz Kolbusz, 15. Mateusz Wójcik – 10. Kamil Bętkowski (66, 5. Kacper Piechniak), 20. Bruno Żołądź, 13. Przemysław Stelmach, 22. Bartłomiej Wasiluk (46, 7. Konrad Korczyński), 23. Adrian Dziubiński – 9. Adrian Gębalski (90, 11. Michał Dobkowski).
żółte kartki: Grzesik – Wasiluk, Mistrzyk, Stelmach.
sędziował: Paweł Malec (Łódź).
Andrzej Tomaszewski
fot. Bogdan Myśliwiec
Facebook
RSS